niedziela, 18 października 2009

Kulinarny łańcuszek - runda 6.

Na wstępie chciałabym podziękować Kubie za propozycje, które dla mnie przygotował w rundzie 5. Niestety ze względu na przeziębienie nie zdążyłam zmierzyć się z cannelloni, ale jak to mówią "co się odwlecze, to nie uciecze" i jeszcze pewnie wrócę do tego przepisu. A zupa brokułowa na stałe zagości w moim domowym menu :)

Zgodnie z zasadami zabawy teraz to ja muszę wybrać propozycje dwóch przepisów dla kolejnego uczestnika. Najpierw zdradzę kogo wybrałam. Z moimi propozycjami zmierzy się joanna63, która prowadzi bloga http://rodzinna-kuchnia.blogspot.com/ Joanna napisała o sobie m.in. że lubi piec ciasta i kręcić lody. Dlatego też postanowiłam dać jej możliwość sprawdzenia się w tym co najbardziej lubi. Joanno w tej rundzie masz do wyboru Tort Jabłkowy, czyli propozycję mojego ulubionego ciasta, oraz chrupiącego kurczaka. Mam nadzieję, że obie propozycje będą dla Ciebie zachęcające, a co najważniejsze, że będą smaczne :)

Tort Jabłkowy



Składniki:

na spód:
1 i 1/2 szklanki mąki
1/3 szklanki cukru pudru
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
100 g margaryny lub masła (niesolonego)
1 jajko

nadzienie:
4 - 5 dużych jabłek antonówek
5 łyżek dżemu (w moim przypadku był malinowy)
cytryna

masa:
duży budyń śmietankowy
500 ml śmietanki kremówki

-----
tortownica o średnicy 26 cm
papier do pieczenia
folia aluminiowa
-----

Łączymy mąkę, cukier i proszek do pieczenia, dodajemy pokrojone masło i jajko, szybko zagniatamy ciasto. Formujemy kulkę, zawijamy w folię i na 1,5h wkładamy do lodówki.

Wykładamy tortownicę papierem do pieczenia. Wyciągamy ciasto z lodówki i układamy na spodzie tortownicy oraz na bokach na wysokość ok 2-3 cm.

Jabłka obieramy i kroimy na pół ale w poprzek, czyli tak, żeby na górze został nam ogonek :) Usuwamy środki nasienne i skrapiamy cytryną, żeby nie sczerniały. Jabłka układamy na cieście, rozciętą częścią do dołu. Zazwyczaj mieszczą mi się 4 połówki wokoło i jedna połówka w środku, a resztę kroje na mniejsze cząstki i wkładam w wolne miejsca. W dziurki po gniazdach nasiennych wkładam po łyżce dżemu.

Budyń wsypujemy do kubka i mieszamy z ok. 1/3 śmietanki. Resztę śmietany wlewamy do garnka i doprowadzamy do gotowania uważając, żeby się nie przypaliła. Kiedy będzie się już gotować dodajemy resztę śmietany z budyniem intensywnie mieszając. Zdejmujemy z ognia po uzyskaniu konsystencji budyniu i wylewamy na jabłka, tak żeby je wszystkie ładnie przykryć.

Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180ºC i pieczemy ok. 90 min. Kiedy już się przyrumieni najlepiej sprawdzić patyczkiem czy jabłka są już miękkie.

Wyjmujemy, czekamy aż ostygnie, żeby łatwiej było pokroić.

Smacznego!

Uwagi:
  1. zamiast dżemu można w środek włożyć rodzynki, jak kto woli.
  2. wierzch ciasta przed włożeniem do piekarnika można posypać płatkami migdałowymi, ładnie wtedy wygląda :)
  3. kroimi tak jak torcik, wtedy każdy ma w swoim kawałku każdy składnik.

Chrupiący kurczak a la KFC



Składniki:

2 piersi z kurczaka
2 łyżki mąki

1 jajko + 2 łyżki mleka


panierka

1 szklanka płatków Gold Flakes (lub innych z miodem i orzeszkami)
0,5 szklanki bułki tartej
1 łyzeczka słodkiej papryki
1 łyżeczka złocistej przyprawy do kurczaka
2 łyzeczki przyprawy do grilla
odrobina oleju

Piersi myjemy i kroimy na paluchy.

Piekarnik rozgrzewamy do temp. 200ºC.

Wszystkie składniki na panierkę mieszamy w malakserze lub rozkruszamy gold flakes w woreczku, dodajemy resztę składników i dokładnie mieszamy.

Kazdy paluch z kurczaka obtaczamy w mące, następnie w jaju wymieszanym z mlekiem i na końcu w pysznej kruszonce. Układamy na blasze i wkładamy do rozgrzanego piekarnika na ok. 15 min.

Najlepiej smakują z musztardą lub sosem czosnkowym! Smacznego!

sobota, 17 października 2009

Deser turlany, czyli kulki tiramisu

Od tygodnia jestem przeziębiona, z większym lub mniejszym skutkiem, na zmianę katar jest, albo go nie ma, a właściwie chyba bardziej adekwatne byłoby: raz jest silniejszy a raz słabszy :P Męczy mnie ta przebrzydła dolegliwość i żyć nie daje, bo jak tu normalnie funkcjonować, jak ciągle trzeba szukać opakowania chusteczek higienicznych... Musiałam sobie poprawić humor, więc wybór padł na coś słodkiego, szybki przegląd lodówki zaowocował odnalezieniem serka mascarpone - co mnie zdziwiło, bo zwykle zapasu nie robię. Pamiętałam, że kupowałam ricottę, ponieważ ten serek akurat miał mieć konkretne przeznaczenie ale mascarpone? Tak się właśnie kończą szybkie zakupy, kiedy na dodatek jest się zmęczonym i przeziębionym... Nie miałam wyboru, w końcu jak już kupiłam to nie wyrzucę. Odkopałam przepis na kulki tiramisu i poprawiłam sobie humor :)



Składniki:

- 2 łyżki kawy rozpuszczalnej
- ok.130- 140 g podłużnych biszkoptów
- 250g mascarpone
- 1 łyżka cukru pudru
- 1 paczuszka cukru waniliowego
- 3 łyżki, lub nawet trochę więcej jakiegoś alkoholu
- gorzkie kakao do obtoczenia kuleczek

Kawe rozpuscic z 8 lyzkami wrzacej wody, wymieszac i odstawic do ostygniecia. Mozna dodatkowo dodac 3-4 lyzki alkoholu. Biszkopty pokruszyć, można to zrobić za pomocą malaksera. Następnie dokladnie wymieszac z zimna kawa i odstawic na ok. 15-20 min, aby wszystko sie "przegryzlo".
Mascarpone, cukier puder, cukier waniliowy i alkohol wymieszać za pomocą miksera, następnie dodać kawowe biszkopty i wymieszać.
Z masy uformować kuleczki wielkości mniejszego orzecha wlłskiego. Obtoczyć w kakao, wstawić do lodówki- najlepiej na noc.

środa, 14 października 2009

Krem z brokułów

Kilka dni temu dostałam propozycje dwóch przepisów do wypróbowania. Miałam wybrać co najmniej jeden, przygotować potrawę i przedstawić wyniki pichcenia na blogu.

Do wyboru miałam zupę - krem z brokułów i cannelloni zapiekane z brokułami i kalafiorem. Obie propozycje były o tyle ciekawe, że zwykle brokuły wykorzystuję w najprostszy z możliwych sposobów - gotuję je i podaję same bądź z tartą bułką jako dodatek do drugiego dania.

Przepis na zupę brokułową widziałam już kilka razy, ale sama nigdy jej nie robiłam, chociaż wielokrotnie miałam na nią ochotę. Nie wiem dlaczego, zawsze było mi bliżej do innych przepisów, z resztą nigdy nie byłam wielką fanką zup. Ale dzisiejsza pogoda spowodowała, że po pierwsze nigdzie z domu nie chciało mi się ruszać (poza obowiązkami na uczelni), a po drugie postanowiłam zrobić coś rozgrzewającego, a zupa doskonale się do tego nadawała.

Za oknem leżał śnieg, wiatr wyginał gałęzie drzew, ludzie w pośpiechu szukali miejsca, gdzie mogliby się schować przed śnieżycą, a moje mieszkanie wypełniło się zapachem aromatycznej zupy... Muszę przyznać, że na prawdę pysznej zupy!

 


Składniki:

500g brokuł
1 średnia cebula
2-3 średnie ziemniaki
ząbek czosnku
średnia marchewka
1l wody
kulka mozarelli
śmietana do zupy
oliwa
sól i pieprz

Rozgrzać nieco oliwy na patelni. Cebulę posiekać i zeszklić z ząbkiem czosnku. Obrane ziemniaki i marchewkę umyć, pokroić i dodać do cebuli. Dusić około 5 minut na wolnym ogniu. Przełożyć warzywa do garnka, dodać podzielone na różyczki brokuły i zalać wodą. Lekko posolić. Gotować 20-30 minut. Teraz dodać pokrojoną mozarellę i całość zmiksować. Podawać z dodatkiem śmietany.

Moje modyfikacje:
- nie dodałam marchewki (nie miałam)
- zamiast 1l. wody użyłam 1l. bulionu z kury
- cebulę podsmażałam na oleju z masłem
- nie podawałam zupy ze śmietaną (nie miałam)

Zupa jest bardzo smaczna i sycąca, polecam z czystym sumieniem!

PS. nie jest wykluczone, że na cannelloni też się skuszę :)


wtorek, 13 października 2009

Towarzystwo ziemniaka i cukinii

Cukinia należy do roślin dyniowatych. Należy do warzyw mało kalorycznych, a także sprzyjających przemianie materii. Ale cukinia to przede wszystkim wspaniały smak. Można ją spożywać ugotowaną lub na surowo, zwłaszcza w sałatkach.  Pewnie dlatego zyskała tak ogromną popularność. Dlatego kiedy weszłam do sklepu i zobaczyłam piękną, zieloną, młodziutką cukinię nie mogłam się jej oprzeć. Jeszcze nawet nie wiedziałam, co z nich przygotuję, ale z cukiniami nigdy nie ma problemu, w każdej postaci smakuje wybornie i jak dużo jej nie mam, zawsze znajdzie się sposób na wykorzystanie całych zapasów.

Jadąc do domu, a właściwie nie jadąc, a stojąc w korkach, gdzieś przez okno poczułam zapach placków ziemniaczanych. Nie wiem skąd on mi się wziął, bo nie podejrzewam, żeby na al. Jana Pawła II było czuć coś poza spalinami, a już na pewno nie mają szans dotrzeć zapachy z okolicznych mieszkań. Barów po drodze też raczej nie ma, raczej biura i sklepy. W każdym razie zapach za mną chodził i zatęskniłam za tymi plackami. A skoro miałam już ponad 2kg cukinii...



Składniki:

- 2 średniej wielkości cukinie
- 5 większych ziemniaków
- opakowanie startego parmezanu
- 0,5 szklanki mąki
- 2 jajka
- sól, pieprz
- olej

Cukinie i ziemniaki ścieramy na tarce o dużych oczkach. Solimy i po chwili odciskamy starte warzywa i odkładamy do osobnej miski. Odciśniętego płynu nie wylewany, czekamy aż skrobia opadnie na dno, wtedy delikatnie zlewamy płyn, a pozostałą skrobię dodajemy do cukinii i ziemniaków. Dodajemy jajka, mąkę i parmezan i dokładnie mieszamy. Doprawiamy do smaku. Ilość potrzebnej mąki może się trochę różnić od proporcji podanych przeze mnie, w zależności od jej chłonności. Masa nie może za rzadka, żeby nie rozlewała się po całej patelni, ale nie możemy też przesadzić z mąką, bo placki wyjdą za twarde. Rozgrzewamy olej na patelni i smażymy placki do zrumienienia.

Można podawać z kwaśną śmietaną. Ja jadłam z pokruszonym twarogiem i szczypiorkiem.

Ziemniaczany Sezon 2009

poniedziałek, 12 października 2009

Sernik z malinowym curdem

Kiedy Krystyna podała przepis na ten pyszny sernik wiedziałam, że prędzej czy później nie wytrzymam i będę musiała go spróbować. Jako miłośniczka malin nie mogłabym nie skusić się na tak smacznie zapowiadający się sernik. I stało się, dostałam pojemnik malin, więc nie mogłam postąpić inaczej jak zmierzyć się z tym przepisem. I było warto, sernik skradł moje serce i chyba nie tylko moje skoro zniknął tak samo szybko jak pojawił się na stole :) Tym samym dołączam do udziału w różowym tygodniu!



Składniki:

Sernik:

Spód:
- 1 opakowanie ciastek digestive
- 60 g masła

- 900 g sera śmietankowego
- 200 - 250 ml śmietany kremówki
- 4 jajka
- 1 budyń (na 1/2 litra mleka) waniliowy
- 200 g białej czekolady
- 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego

Curd malinowy i ganache malinowy

- 1 opakowanie (300g) malin - zostawić kilka sztuk malin (powkładamy je do środka sernika)
zmiksować i przetrzeć przez gęste sitko, aby nie było pestek. Otrzymamy malinowe puree

curd:
- 3/4 szklanki puree malinowego
- 1/4 soku z cytryny ( 1 duża , soczysta cytryna)
- 3/4 szklanki cukru
- 6 jajek
- 100 g masła

ganache:
- reszta malinowego puree
- 100 g białej czekolady (można dać trochę więcej)
- 1 łyżka masła

Zaczynamy od przygotowania malinowego curdu. Do rondelka wlać puree z malin i sok z cytryny. Postawić na małym ogniu i podgrzewać. Jajka dobrze wymieszać z cukrem. Masło pokroić na malutkie kawałeczki. Do utartych jajek wlewać pomału, ciągle mieszając, gorącą mieszankę malin i soku cytrynowego. Postawić teraz na malutkim ogniu i wciąż mieszając, dodajemy kawałeczki masła. Po kilku minutach, masa powinna zacząć gęstnieć. Zdejmujemy z ognia i przykrywamy wierzch folią spożywczą. Odstawiamy do wystudzenia. Po wystudzeniu przełożyć do słoiczków i dobrze przykryć. Ja przyspieszyłam troszkę etap studzenia wkładając garnek do miski z zimną wodą. Aha i ostrzegam, lepiej nie próbować curdu, bo na jednej łyżce się nie skończy :D

Sernik Ciastka kruszymy i mieszamy z rozpuszczonym masłem. Mieszanką wylepiamy spód i lekko zachodzimy na boki tortownicy o średnicy 26 cm (można to zrobić "ubijając" spód słoikiem albo szklanką)
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej i lekko przestudzić. Do miski wkładamy serek śmietankowy. Przemieszać łyżką. Dodajemy śmietankę kremówkę, jajka i budyń. Wymieszać dokładnie (robiłam to trzepaczką rózgową). Teraz dodajemy rozpuszczoną i przestudzoną czekoladę. Wymieszać. Na sam koniec dodać ekstrakt waniliowy. Połowę masy serowej wlać do tortownicy.
Teraz nakładać łyżeczką malinowy curd. Ułożyć na wierzchu odłożone maliny i zalać resztą masy serowej.
Na wierzch delikatnie wykładać curd tak, aby pokrył całą powierzchnię sernika. Wygładzić
Sernik wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, z ustawionym na dnie, naczyniem z wodą. Po 10 minutach zmniejszyć temperaturę do 155-160 stopni i piec jeszcze ok. 1 godziny.
Po upieczeniu, odstawić sernik na kratkę, do wystudzenia. Nie zdejmować boków tortownicy.

Ganache:
Bierzemy resztę puree malinowego i ustawiamy w rondelku na małym ogniu. Do ciepłego dodajemy czekoladę i łyżkę masła. Wciąż mieszając doprowadzamy do rozpuszczenia czekolady. Studzimy tak jak curd, przykrywając wierzch folią. (ale nie do całkowitego wystudzenia. Ma pozostać ciepły)
Na zimny sernik wylewamy ganach i całość wstawiamy do lodówki na co najmniej 6-8 godzin.

Możemy podać z resztą (jeżeli nie zużyjemy wszystkiego, bo wychodzi go dość dużo) malinowego curdu.

Jest przepyszny, smacznego!

Różowy tydzień-baner




niedziela, 26 lipca 2009

Mini torciki jagodowe

Za każdym razem jak jadę do babci przejeżdżam przez las. Jak to przy lesie zawsze stoją ludzie z mijanych wsi z "owocami lasu". Teraz całe pobocze było zastawione słoiczkami z jagodami zbieranymi od rana i pięknymi żółciutkimi, czystymi kurkami. Przy jednym z takich "stoisk" siedziała mała dziewczynka. Miała może z 6 lat. Postanowiłam, że właśnie przy niej zatrzymam się i zrobię drobne zakupy, żeby mieć z czego deser zrobić :) Tym razem padło na torcik jagodowy, prosty, szybki, smaczny i ślicznie barwiący języki na niebiesko!



Składniki:
(na 4 osoby)

- 500g mascarpone
- 250ml słodkiej śmietanki 30%
- 4 łyżki cukru pudru
- śmietan-fix
- ok. 1 l. jagód
- 32 długie biszkopty
- pół szklanki soku pomarańczowego

Mascarpone miksujemy z cukrem pudrem na puch. Z jagód odkładamy 3-4 garście do dekoracji, resztę wrzucamy do serka i miksujemy niezbyt długo, żeby w masie pozostały cząstki owoców. Śmietankę ubijamy z usztywniaczem (śmietan-fix) i dodajemy do sera. Mieszamy dokładnie.
Biszkopty nasączamy sokiem pomarańczowym - ok. 1 łyżka na 1 biszkopt.
Układamy na talerzu 4 biszkopty obok siebie, na to kładziemy 2 łyżki masy jagodowej, następnie znowu masę i posypujemy jagodami. Można także udekorować listkami świeżej mięty. Tak samo postępujemy z 3 pozostałymi porcjami.



Festiwal-Deserow

piątek, 24 lipca 2009

Mus porzeczkowo - jabłkowy

Zawsze lubiłam musy owocowe, do teraz wyjadam przeciery ze słoiczków Gerbera, bo są po prostu przepyszne. Z takim połączeniem jeszcze się nie spotkałam, więc mając w domu białą porzeczkę postanowiłam spróbować. Papierówki powoli dojrzewają na drzewie, kilka była już gotowych do jedzenia, więc decyzja była prosta. Mus ma lekko kwaskowaty smak - ja takie uwielbiam, więc dodałam do niego jeszcze trochę soku z cytryny. Właśnie zjadłam całą miseczkę z serkiem waniliowym i muszę przyznać, że to naprawdę fajny deser ;)



Składniki:

- 3 duże papierówki (ew. 4 mniejsze)
- ok. 300g białej porzeczki
- 4 łyżeczki soku z cytryny
- 2-3 łyżeczki cukru
- 3 łyżki wody

Papierówki obieramy, kroimy na małe cząstki, wrzucamy do garnka i skrapiamy sokiem cytrynowym, żeby nie zrobiły się ciemne. Porzeczki oddzielamy od łodyżek i wrzucamy do jabłek. Dodajemy cukier i wodę. Stawiamy na małym ogniu i tak "gotujemy" aż do wyparowania płynów. Kiedy zrobi nam się już konsystencja musu przecieramy przez sitko, żeby pozbyć się pesteczek z porzeczki. Można jeść na ciepło lub z lodówki.



Festiwal-Deserow

środa, 22 lipca 2009

Placek z czarną porzeczką i agrestem

Ostatnio co weekend wyjeżdżam do babci poza Warszawę. Pięknej, słonecznej pogody nie można marnować w dusznej stolicy, a dodatkowo sezon owocowy ciągnie mnie w tamte rejony. Byłam już najeść się truskawkami, malinami, teraz zajadałam się pysznymi wiśniami prosto z drzewka, zaczęły pojawiać się papierówki, porzeczki, agrest, aż się nie chciało do domu wchodzić. Cały dzień na dworze ciągle pod innym krzaczkiem albo drzewkiem :)

A że owoców dużo, czasem się ich przejeść nie da, więc najprościej spożytkować je w formie ciast. Uwielbiam ciasta, placki, muffiny w lato, ze świeżymi owocami, są takie lekkie i każdy mówi, że to samo zdrowie, bo w końcu tyle owoców, a nie kremy, bite śmietany i czekolada ;)

Ten placem bardzo przypadł nam do gustu. Robiłam go już w wielu konfiguracjach owocowych i każda jest równie dobra. Chociaż ja mam swojego ulubieńca. Uwielbiam ciasta, które nie są za słodkie, którym można zjeść więcej niż jeden kawałek, z nutką kwaśności. Ten właśnie taki jest.

Przepis na blachę o wymiarach: 30cm x 24cm



Składniki

- 3 jajka
- 250 ml kwaśnej śmietany
- 2 szklanki mąki
- szklanka cukru
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- cukier waniliowy
- czubata łyżka masła
- szczypta soli

- kubek agrestu (ok. 250 ml)
- 1,5l czarnej porzeczki
- pół szklanki kaszy manny

Kruszonka
- pół kostki masła
- pół szklanki cukru
- szklanka mąki

Masło ucieramy na puch, dodajemy cukier i cukier waniliowy, ucieramy. Dodajemy po kolei żółtka, białka zostawiamy w osobnej misce. Dodajemy śmietanę i wszystko razem dokładnie mieszamy.

Mąkę przesiewamy razem z proszkiem do pieczenia. Wlewamy do niej powstałą masę i mieszamy aż uzyskamy jednolitą konsystencję. Ciasto nie będzie na tyle zwarte żeby ugniatać je rękami, ale będzie też gęstsze niż naleśnikowe.

Ubijamy białka z solą na sztywno, dodajemy do ciasta i delikatnie łączymy.

Wylewamy ciasto na blachę wyłożoną papierem. Na wierzch wysypujemy porzeczkę i agrest. Ciasto posypujemy kaszą manną, żeby w razie nadmiaru soku z owoców nie popłynęło :) Delikatnie przyciskamy ręką owocę, żeby trochę "weszły" w ciasto.

Zagniatamy kruszonkę z podanych składników. Jeśli będzie zbyt lepiąca trzeba dodać trochę mąki aż utworzą się okruchy. Kruszonkę wysypujemy na ciasto, posypujemy 2-3 łyżkami cukru kryształu i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180ºC na 45 min.

Porzeczki dodawałam na oko, mogło być jej nawet więcej, miałam całą michę umytej to wrzuciłam, ciasto dzięki kaszy było zwarte i można było je normalnie kroić.

Wypróbowane konfiguracje smakowe:
- truskawka - rabarbar
- jabłko - rabarbar
- maliny - porzeczki
- wiśnie (wiśnie po drylowanie lepiej odsączyć i dodać odrobinę więcej kaszy, mają bardzo dużo soku)

Muffiny z truskawkami i kruszonką

Jakiś czas temu wypatrzyłam w otchłaniach szafki swoją foremkę muffinkową. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że byłam święcie przekonana, że foremki nie mam i koniecznie muszę sobie kupić. Pewnie i tak tradycyjnie kupię kolejną i znowu nie będę miała gdzie jej włożyć, ale do rzeczy (Aha, foremkę podobno dostałam, tylko zapomniano mi jej pokazać :D) Skoro już foremka się znalazła to i składniki na muffiny musiały, o dziwo papilotki też były. Przepis szybciutko znalazłam na Cinie podany za książką Konemanna przez lullaby.

Muffiny wyszły pyszniutkie, a kruszonka? mmm

Wyszło mi 12 muffinek!



Składniki

- 375g mąki,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- odrobina soli,
- 115g brązowego cukru,
- 2 jajka,
- 250ml mleka,
- 125g stopionego masła,
- 150g malin.

Kruszonka:

- 50g mąki,
- 30g zimnego masła,
- 2 łyżki brązowego cukru.

Do dużej miski przesiać mąkę, proszek, sól, dodać cukier, zamieszać, zrobić dołek.
W niewielkim szbanku rozbić jajka z mlekiem. Wlać je w dołek zrobiny w suchych składnikach razem z masłem. Szybko i króko wymieszać (powinno mieć grudki).
Nałożyć do formy, wypełniając zagłebienia do ok. 3/4 wysokości. Powtykać w ciasto ćwiartki truskawek. Moje truskawki były dość spore więc każdą dzieliłam na 4 części i 4-6 wtykałam w każdą muffinkę.
Składniki na kruszonkę przełożyć do miski i połączyc palcami aż powstaną okruchy.
Posypać muffinki i piec 30 minut w 210 stopniach.

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Sernik z powidłami

Uwielbiam serniki i wszelkie wariacje na ich temat. W Wielkanoc postanowiłam pokombinować i zrobić sernik z powidłami. Przepis na sernik oczywiście zaczerpnęłam od Joanny, te serniki zawsze wychodzą przepyszne, więc wykorzystuję je jako bazę do wszelkich modyfikacji sernikowych. Tym razem modyfikacja była bardzo prosta, wystarczyło na spód położyć zawartość słoika z powidłami, wylać masę sernikową i czekać czy nic w piekarniku się nie popsuje :)
Sernik wyszedł przepyszny, puszysty, lekki jak chmurka, nie za słodki, po prostu idealny. Znikał tak szybko, że nie nadążałam kroić, polecam sernikomaniakom!



Kruchy spód:
- opakowanie ciasteczek Digestive (225g)
- ok. 50g rozpuszczonego masła

Masa serowa:
750 g tłustego twarogu (9 % tłuszczu )
250 g mascarpone
3/4 szklanki cukru
6 jaj
5 płaskich łyżek mąki pszennej
6 płaskich łyżek mąki ziemniaczanej
2/3 szklanki mleka (160 ml)
50 g roztopionego masła 

oprócz tego:
4 kartki z gazety typu Trybuna Ludu lub Wyborcza


Ciasteczka Digestive pokruszyć i połączyć z rozpuszczonym masłem. Wyłożyć dno tortownicy. (tak przygotowany spód można włożyć do piekarnika na 10min i podpiec w temp. 200°C, mi się nie chciało)
Przygotować gazety: kartkę złożyć wzdłuż na pół i jeszcze raz na pół. To samo zrobić z drugą kartką. Przygotowane opaski włożyć do miski napełnionej zimną wodą . Położyć na nich coś ciężkiego, żeby nie wypływały.
Rozdzielić żółtka od białek. Białka ubić na sztywno, dodając pod koniec ubijania cukier. Żółtka wymieszać z mlekiem, dodać ser i mascarpone, dokładnie wymieszać. Dodać roztopione masło i mąkę pszenną zmieszaną z ziemniaczaną. Wszystko dokładnie wymieszać. Do masy serowej dodawać porcjami ubitą pianę, delikatnie mieszając. Na spód wyłożyć słoik powideł a następnie masę serową.
Otrzymaną masę wyłożyć na podpieczony spód. Piekarnik nagrzać do 250 stopni. Boki tortownicy obłożyć przygotowanymi mokrymi opaskami z gazety. Wstawić do piekarnika na 10 minut, po czym wyjąć. Nie bać się, nie opadnie! Piekarnik wystudzić do 160 stopni. Opaski zdjąć i wymienić na nowe. Ponownie owinąć formę i wstawić
do piekarnika na 1 godzinę.




wtorek, 14 kwietnia 2009

Tort Esterhazy

Od kiedy Maraa wpisała ten przepis na Cinie stał się niezłym przebojem. Na zdjęciu wyglądał obłędnie, ale muszę się przyznać, że im więcej komentarzy pojawiało się pod przepisem, tym bardziej bałam się cokolwiek zrobić. W końcu nadeszły swięta i trzeba było podjąć męską decyzję - zdecydowałąm, że jednym z ciast będzie właśnie Tort Esterhazy. Nie dość, że przy tym torcie po raz pierwszy piekłam bezy, to jeszcze musiałam zmierzyć się z masą, której trudność wykonania urosła już w legendę. Miałam duszę na ramieniu, kiedy ją miksowałam, póżniej gotowałam, studziłam i ucierałam z masłem. Ostatecznie chyba nawet sobie z nią poradziłam :)

Ciasto oryginalne i baaardzo slodkie, ale już nie ma, więc chyba jednak wszystkim smakowało, niektórzy byli nawet w stanie zjeść więcej niż jeden kawałek tej słodyczy złamanej smakiem mielonych orzechów, czym wprawili mnie w podziw!




Składniki:

Blaty bezowe o średnicy 23/24 cm:
- 9 białek,
- 210 g cukru,
- 210 g zmielonych orzechów włoskich,
- 3 szczypty cynamonu,
- 3 szczypty soli soli,
- 3 łyżeczki mąki ziemniaczanej,
- 3 łyżeczki soku z cytryny.

Masa:
- 1,5 szklanki mleka,
- 1 szklanka cukru,
- 6 żółtek,
- 350 g masła,
- 3 łyżeczki cukru waniliowego,
- konfitura lub dżem morelowy (ok 4 łyżek),
- 2 łyżki alkoholu; może być wiśniówka, rum albo koniak.

Polewa:
- 200g białej czekolad,
- 6 łyżek śmietany 30%

Ubić białka z solą w trakcie dosypywać stopniowo cukier. Pod koniec dodać sok z cytryny. Orzechy wymieszać z mąką ziemniaczaną i cynamonem. Połączyć delikatnie mieszając z pianą. Na 6 arkuszach papieru do pieczenia narysować koła o średnicy 23/24 cm. Masę podzielić na 6 części i wyłożyć na przygotowane szablony. Piec w nagrzanym piekarniku (150/160 st C) przez 40/50 min. Upieczone blaty powinny mieć jasnobrązowy kolor.
Pieczenie można podzielić na 3 etapy wkladając po dwa blaty. Najlepiej podzielić wszystkie składniki na 3 i osobno przygotować sobie "pianę" na bezy.

Pół szklanki mleka ubić z cukrem, żółtkami i cukrem waniliowym na puszysty krem. Trzeba ubijać aż masa będzie miała konsystencję piany a cukier dobrze się rozpuści. Resztę mleka zagotować i gorące wlewać cienką strużką do masy z żółtek, ciągle ubijając. Krem ustawić na ogniu i mieszając doprowadzić do wrzenia. Trzeba bardzo uważać, bo masa łatwo się przypala, powiększa też swoją objętość dlatego należy podgrzewać ją w dużym garnku - ja wybrałam taki na 5l. Po zagotowaniu ciągle powinna mieć konsystencję piany! Zdjąć z ognia i ubijając mikserem na wysokich obrotach ostudzić krem. Najlepiej włożyć garnek do zlewu z zimną wodą, przyspieszy to schładzanie masy. W drugiej misce utrzeć masło, do którego dodawać po łyżce ostudzony krem z żółtek i mleka. Pod koniec ucierania dodać alkohol. Ochłodzonym kremem posmarować pięć blatów, układając jeden na drugim. Szósty posmarować podgrzaną konfiturą morelową. Schłodzić!

Czekoladę i śmietanę rozpuścić w kąpieli wodnej, mieszając doprowadzić do jednolitej konsystencji. Lekko ciepłą czekoladą polać schłodzony tort. Do dekoracji można wykorzystać wiórki z ciemnej czekolady i uprażone płatki migdałowe.

Gotowy tort należy odstawić do lodówki na minimum 12 godzin!





środa, 4 marca 2009

Piankowa galaretka

Kiedy zobaczyłam przepis na Cinie, nie chciało mi się wierzyć, że zdjęcie dziuni przedstawia tylko galaretkę, bez żadnego mleka, śmietany czy innych mlekopodobnych składników. Ale okazało się, że to jednak możliwe!
Fajny i prosty sposób na szybki deser, jak ktoś lubi galaretkę, to napewno spróbuje ją także w innej wersji. Zaletą jest to, że łatwo można sobie zmieniać smaki deserów wybierając inne galaterki ^^



Składniki:


opakowanie galaretki o dowolnym smaku
woda do rozpuszczenia

Rozpuszczamy galaretkę o ulubionym smaku we wrzątku - wody bierzemy odrobinę mniej niż podane jest na opakowaniu, żeby galaretka szybciej tężała. Odstawiamy galaretkę do stygnięcia. Kiedy zastygnie na tyle że można ją jeszcze mieszać łyżką to wtedy miksujemy ją mikserem na najwyższych obrotach do uzyskania pianki.Wlewamy piankę do pucharków i odstawiamy do całkowitego stężenia.

Od razu moje ale... ja już nie mogłam wytrzymać i za krótko ubijałam galaretkę, dlatego nie jest taka "biała" jak dziuniowa, ale i tak pyszna!


czwartek, 5 lutego 2009

Przekładaniec - resztkowiec

Dlaczego resztkowiec? Bo dzięki niemu pozbyłam się resztek maku, które zostały mi jeszcze po świetach, kiedy to wszyscy uszczęśliwiali mnie makiem :) Leżał ten mak i leżał, coś trzeba było z nim zrobić, naprawdę nie wiecie jak trudno wykorzystać 4kg suchego maku, po zrobieniu 10 ciasta z makiem można mieć już tego naprawdę serdecznie dość :) Musiałam się go definitywnie pozbyć i mam nadzieję, że przez najbliższe kilka tygodni nikomu nie wpadnie do głowy, żeby kupić mi mak, albo żeby prosić o upieczenie makowca, choć ciasto wyszło naprawdę smaczne ;)

Przepis na blachę o wymiarach: 30cm x 24cm



Składniki:

- ok. 700g dobrych, twardych herbatników (ja kupiłam Jutrzenki, do ciast są idealne, z resztą do jedzenia też:D)
- duży słoik przesmażonych jabłek (wcześniej przesmażałam, miałam ok. 0,7kg)

Na budyń:
- 2,5 szklanki mleka
- 3 żółtka
- 2 łyżki mąki pszennej
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  -  cukier waniliowy
  - szklanka cukru


Na masę makową:
- 1/2 kg suchego mielonego maku
- 1 l mleka
- 10 dkg masła
- 15 dkg cukru
- 3 jajka
- 3/4 szklanki miodu
- duży cukier waniliowy
- 10 dkg płatków migdałowych
- 10 dkg orzechów włoskich
- 10 dkg rodzynek
- skórka pomarańczowa
- skórka cytrynowa
- 2-3 krople zapachu waniliowego
- 200g marcepanu


Blachę wykładamy papierem do pieczenia, spód wykładamy herbatnikami.

Masa makowa: (bazowałam na przepisie dziuni)
Gotujemy mleko i zalewamy nim mak tak, żeby był wilgotny. W osobnym garnku roztapiamy masło, następnie wrzucamy płatki migdałowe i orzechy i chwilę smażymy. Dodajemy cukier waniliowy i miód, rozpuszczamy staje mieszając (wszystkie czynności wykonujemy na małym ogniu!). Tak przygotowaną masę wlewamy do maku, dodajemy resztę bakali i zostawiamy do przestudzenia.

W tym czasie ubijamy żółtka z połową cukru do białości i dodajemy do masy makowej. 2 białka ubijamy z resztą cukru - cukier dosypujemy dopiero jak białka będą już sztywne - i także dodajemy do maku. Wrzucamy po kawałku marcepanu i wszystko razem dokładnie mieszamy rozcierając odrobinę marcepan.

Budyń:
Do garnka wlewamy 1,5 szklanki mleka i podgrzewamy na małym ogniu. Resztę mleka dokładnie mieszamy z obiema mąkami, tak, żeby nie utworzyły się grudki (pomogłam sobie mikserem) Żółtka ucieramy z cukrami. Gdy mleko zacznie się gotować dodajemy masę jajeczną, dokładnie mieszamy, następnie dodajemy pozostałe mleko z mąką i cały czas mieszamy na małym ogniu aż masa zgęstnieje i osiągnie konsystencję budyniu.

Wylewamy budyń na spód z herbatników, rozprowadzamy równomiernie. Na budyniu układamy kolejną warstwę herbatników, następnie masę makową i kolejne herbatniki. Smarujemy je przesmażonymi jabłkami. Można wykorzystać pozostałe białka, ubić je z odrobiną cukru i wyłożyć jeszcze na jabłka.

Ciasto wkładamy do piekarnika nagrzanego do 160°C i pieczemy ok. 1-1,5h (jeśli na wierzchu robimy masę bezową to dłużej).









poniedziałek, 2 lutego 2009

Tricolada czyli deser przepysznie czekoladowy!


foodelek: przepisy tygodnia

Co prawda chandry nie miałam, w dołku nie jestem, humor dopisuje, ale temu deserowi po prostu nie sposób się oprzeć. Chociaż ilość śmietany początkowo przeraża, jednak obłędny smak trzech czekolad szybko pozwala zapomnieć o kaloriach. Jak zobaczyłam zdjęcie musiałam zrobić, nie mogłam się doczekać efektu końcowego, z resztą nie tylko ja, ciągle słyszałam tylko pytania kiedy w końcu będzie można spróbować, a do wylizywania misek po czekoladach ustawiała się kolejka :) Przepis pochodzi z Izbushki a przetłumaczyła go oczywiście Joanna, za co serdecznie dziękuję, coś czuję, że często będę powtarzać ten deser!



Składniki:

Ciasto na spód:
100 g gorzkiej czekolady
100 g masła
2 jajka
120 g cukru
40 g mąki
30 g kakao
1/4 łyżeczki soli

Mus z gorzkiej czekolady:
1 1/2 szklanki śmietanki kremówki (375 ml)
200 g gorzkiej czekolady

Mus z mlecznej czekolady:
1 1/2 szklanki śmietanki kremówki
200 g mlecznej czekolady

Mus z białej czekolady:
1 1/2 szklanki śmietany kremówki
200 g białej czekolady

---

blaszka 24cm x 24cm

Przygotowywanie deseru najlepiej zacząć poprzedniego dnia wieczorem od zrobienia musów, ponieważ trzeba je włożyć do lodówki na co najmniej 4h.

3/4 szklanki śmietany kremówki zagotować. Po zagotowaniu wrzucić do niej połamaną gorzką czekoladę, rozpuścić i wymieszać do uzyskania jednolitej masy. Przelać do miseczki, wystudzić, włożyć do lodówki na co najmniej 4h (ja włożyłam na noc).

Tak samo przygotować pozostałe musy - z mlecznej i białej czekolady.

Przygotować spód: rozpuścić w garnuszku masło razem z czekoladą, wystudzić. Dodać cukier, jajka, mąkę, kakao i sól a następnie zmiksować do uzyskania jednolitej masy. Wylać na blaszkę i piec w temp. 170°C przez ok. 15min. Po wyjęciu z pieca wystudzić! (inaczej czekolada rozpuści się i rozleje po spodzie)

Wyjąć z lodówki mus z gorzką czekoladą. Mój był baaardzo gęsty, właściwie zrobił się prawie jak tabliczka czekolady, więc pozwoliłam mu chwilę odpocząć w cieplejszym miejscu :) Do musu wlewamy 3/4 szklanki kremówki i ubijamy na gęstą, sztywną masę. Tak przygotowaną masę rozprowadzamy na wcześniej upieczonym spodzie. Wstawić do zamrażalki na 20-40min.

W ten sam sposób postępujemy z musem z mlecznej czekolady, powstałą masę rozprowadzamy na masie z gorzkiej czekolady, ponownie wkładamy do zamrażalki na 20-40min.

Ubijamy z kremówką ostatni mus i wykładamy na pozostałe, tak przygotowany deser wkładamy do zamrażalki na co najmniej 2h.

W oryginalnym przepisie była jeszcze polewa z kremówki i czekolady, ale myślę, że spokojnie można ją pominąć.

Ciasto przed podaniem trzeba wyjąć z zamrażalki na minimum 30min., inaczej naprawdę ciężko będzie ukroić kawałek, a ślinka będzie lecieć! :)



Smacznego!

sobota, 31 stycznia 2009

Pieczone pirożki z makiem

Pewnego pięknego, zimowego dnia na forum CinCin zrodził się spontanicznie pomysł na weekend makowy. Weekend się zaczął, a do tego Joanna jak zwykle musiała wyszukać przepis na Izbushce no i decyzja zapadła - mak jest, trzeba zużyć, przepis fajny, trzeba wypróbować :)

Pirożki smakują podobnie do bułeczek drożdżowych z makiem, podobna struktura ciasta, a ser dodaje im tego super smaku, byłam w stanie wcinać surowe ciasto tak mi smakował :)



Składniki:

Ciasto:

150 g twarożku typu quark
6 łyżek mleka
6 łyżek oleju słonecznikowego
szczypta soli
1 opakowanie cukru waniliowego
75 g cukru
300 g mąki
1 opakowanie proszku do pieczenia (10 g)

Miksować szybko twarożek z mlekiem, cukrem, olejem i solą. Przesiać mąkę z proszkiem i wymieszać ją z masą twarożkową.
Nie zagniatać ciasta zbyt długo, bo będzie lepkie.
Wałkować,
wykrawać i dowolnie nadziewać pierożki - ja zrobiłam pirożki z makiem, jak przystało na weekend makowy, a masę makową zrobiłam z przepisu dziuni na strucle makową. Przed nałożeniem masy makowej
smarowałam moje kółka białkiem, co by mi mak nie odstawał. Przed
pieczeniem wierzch smarować żółtkiem. Piec w 180-200ºC ok. 12-15 min do
zarumienienia.
Gotowe pierożki studzić ma metalowej podstawce.


sobota, 10 stycznia 2009

Czekoladowe ciasteczka z niespodzianką w środku

Świąteczne puszki z pierniczkami zaczęły powoli świecić pustkami. W końcu jak długo można opierać się pysznym słodkościom i trzymać je w puszkach zamiast delektować się ich smakiem :) Nadszedł czas na upieczenie ciasteczek, okazja też była oczywiście - urodziny mamy. A że goście mieli przyjść także z "młodszym pokoleniem" smakoszy obok ciast pomyślałam także o ciasteczkach, bo które dziecko nie lubi ciasteczek. Szczególnie gdy są czekoladowe i mają mięciutką, słodką niespodziankę w środku...


Składniki:

140g masła
140g cukru pudru
2 żółtka
255g mąki
30g kakao

tabliczka białej czekolady

Do miski wrzucamy masło i cukier puder. Ucieramy na gładką masę. Dodajemy żółtka i dokładnie wszystko mieszamy. Następnie dodajemy mąkę i kakao i wyrabiamy ciasto. Wkładamy je na chwilę do lodówki, a w tym czasie nastawiamy piekarnik na 190ºC.

Wyciągamy ciasto z lodówki, rozwałkowujemy cienko i wycinamy okrągłe ciasteczka, żeby wyszła ich parzysta ilość. Na połowę ciasteczek układamy kawałek czekolady (ja użyłam białej z jagodami) i każde przykrywamy "pustym" ciasteczkiem sklejając boki, żeby czekolada nie wypłynęła podczas pieczenia.

Ciasteczka układamy na blaszce i wkładamy do piekarnika na 10 min.

Ciasteczka są przepyszne, a nadzienie możemy zmieniać dowolnie: różne smaki czekolad, krówki, powidła, co nam tylko wyobraźnia podpowiada.



sobota, 3 stycznia 2009

Ciasto zimowe czyli wspomnienie Świąt

W szale przygotowań świątecznych zostałam obdarzona 4kg mielonego maku. Częściowo przez przypadek, częściowo pewne z rozmysłem, bo rodzina uwielbia ciasta makowe, nie mówiąc już o tradycji świątecznej. Otrzymany mak (na moje szczęście mielony) miałam cały spożytkować, żeby się nie popsuł, nie zmarnował, żeby się coś nie zalęgło itd. (argumentów było sporo!).

Mimo moich ogromnych chęci i łącznie upieczenia ok. 7 ciast z makiem i kilku bez maku, miałam go już serdecznie dość! :)

Zostało ok. 0.5kg, na które wczoraj znalazłam smaczny sposób. Ciasto już wcześniej robiłam, więc wiedziałam, że jest naprawdę smakowite. Przepis podała Maraa. Pieczenie można sobie podzielić na dwa dni, a właściwie na wieczór i ranek, wieczorem zrobić masy, a rano zagnieść ciasto i włożyć do piekarnika.


Składniki:

Ciasto:

50 dag mąki,
25 dag margaryny,
4 żółtka,
2 całe jajka,
5 łyżek kwaśnej śmietany,
pół szklanki cukru,
6 dag drożdży

Masa orzechowa:

4 białka,
1 szklanka cukru,
opakowanie cukru waniliowego,
3 łyżki bułki tartej,
szklanka zmielonych orzechów włoskich,
pół szklanki mleka

Masa makowa:

2 szklanki maku,
szklanka cukru (część cukru można zastąpić miodem)
1 lub 2 jajka,
3 łyżki bułki tartej,
kilka kropli aromatu migdałowego

drylowane wiśnie lub dżem wiśniowy
cukier puder lub polewa czekoladowa do dekoracji.

-----
tortownica o średnicy 28 cm
-----

1. Ciasto
Cukier i drożdże rozpuścić w śmietanie. Mąkę rozetrzeć z margaryną i dodać całe jajka oraz żółtka. Następnie dodać drożdże ze śmietaną, zagnieść ciasto i podzielić na cztery części.

2. Masa orzechowa
Mleko zagotować, gorącym zalać orzechy i odstawić do wystygnięcia. Białka z cukrem ubić na sztywną pianę, a następnie dodać wystudzone orzechy i bułkę tartą. Wszystko dokładnie wymieszać.

3. Masa makowa
Mak sparzyć i razem z cukrem przepuścić przez maszynkę. Dodać jajka, bułkę tartą i aromat. dokładnie wymieszać.

4. Składanie ciasta:
Ciasto drożdżowe, masa makowa, ciasto drożdżowe, masa orzechowa, ciasto drożdżowe, wiśnie lub dżem wiśniowy, ciasto drożdżowe (ja nie kładłam ciasta drożdżowego między masę orzechową a wiśnie). Tak przygotowane ciasto wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec w temp. 180*C około 1 godz. Przed wyjęciem z piekarnika sprawdzić patyczkiem czy ciasto jest upieczone.

piątek, 2 stycznia 2009

Niecodzienny smak sernika

Na ten przepis natknęłam się już szukając słodkości na Święta. Wtedy jednak stwierdziłam, że upiekę coś bardzie tradycyjnego, a nawet jeśli nie tradycyjnego to napewno mniej zaskakującego i wymyślnego. Skończyło się na seromakowcu, rożnych pierniczkach, piernikach, makowcach i ciastach z jabłkami. Ale ten sernik cały czas za mną chodził, zdjęcie Joanny też zrobiło swoje i poprostu musiałam spróbować.
Okazja zadarzyła się już w Sylwestra, kiedy to zapowiedzieli się goście i trzeba było ich czymś poczęstować. Spisałam wszystkie składniki na karteczce i poszłam do sklepu... zostawiając kartkę w domu :)

Na szczęście okazało się, że wszystko zapamiętałam i potrzebne składniki znalazły się w koszyku. Tylko o jednym zapomnialam... sprawdzić na jakiej wielkości tortownicę Joanna podała przepis! Moja oczywiście okazała się większa, więc zaczęłam szaleć po domu wyobrażając już sobie jak podaje gościom ciasto grubości prawie naleśnika :)

Lodówka okazała się tym razem szczęśliwa i w ten sposób z malutką zmianą przepisu udało mi się upiec pyszny sernik z białą czekoladą i pistacjami. Wierz ozdobiłam bitą śmietaną i posypałam odrobiną pistacji.



Składniki:

Spód:
1 opakowanie ciasteczek Digestive (144 g)
około 50 g rozpuszczonego masła

Masa serowa:
800 g sera śmietankowego (np. Delfiko) w pokojowej temperaturze
200g serka homogenizowanego waniliowego
3/4 szklanki cukru
1 cukier waniliowy
4 duże jajka
200 g białej czekolady
1 szklanka obranych ze skorupek i posiekanych pistacji (w tym dwie łyżki do dekoracji)
2 płaskie łyżki mąki pszennej

Dodatkowo – namoczone w wodzie opaski z codziennych gazet
(jak to zrobić?)

-----
tortownica o średnicy 26 cm
-----

Ciasteczka kruszymy na bardzo drobno, masło roztapiamy w garnuszku i czekamy aż ostygnie. Następnie mieszamy ciasteczka z masłem, wykładamy nimi spód tortownicy wyłożonej papierem (zwykle wycinam tylko kółeczko na spód tortownicy) i wkładamy do lodówki na ok. 10 - 15min. W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 180ºC. Tortownicę wkładamy do piekarnika na 10min., a następnie chłodzimy.

W misce mieszamy ser z serkiem waniliowym, cukrem i cukrem waniliowym. Najlepiej zrobić to łyżką, żeby nie napowietrzyć ciasta, ewentualnie mikserem tylko do połączenia się składników i niezbyt energicznie. Powoli dodajemy po jednym jajku, mieszamy do osiągnięcia gładkiej konsystencji.

Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, studzimy, a następnie dodajemy do sera i mieszamy na gładką masę.

Odkładamy 2 łyżki pistacji do dekoracji, resztę mieszamy z mąką i dodajemy do ciasta.

Piekarnik rozgrzewamy do 250ºC. Masę wylewamy do tortownicy na podpieczony spód, tortownicę ustawiamy na półkę od piekarnika i owijamy namoczonymi opaskami gazetowymi. Wkładamy do piekarnika na 10 min. Po 10 min. zmniejszamy temperaturę do 160ºC, wyciagamy sernik, zmieniamy opaski i wkładamy do piekarnika na 50 min.

Po wyjęciu z piekarnika odstawiamy na metalową podstawkę do wystudzenia. Po 10 minutach trzeba objechać nożem boki ciasta i zdjąć obręcz tortownicy. Ciasto zostawiamy do całkowitego wystudzenia, a następnie wkładamy na noc do lodówki, najlepiej w zamkniętym pojemniku na tort, żeby nie przeszło zapachami i nie złapało wilgoci.

Rano możemy dowolnie udekorować ciasto. Ja użyłam do tego bitej śmietany. Ubiłam 500ml śmietany tortowej 30% z dużym cukrem waniliowym i 2 saszetkami smietan-fixu. Rękawem cukierniczym wycisnęłam rozetki i pokruszyłam pozostałe pistacje.

Sernik jest przepyszny, delikatny, leciutki, goście byli zachwyceni, plecam!